srogiekadry.pl

Jestem Michał i zawodowo zajmuję się fotografią

Fotografia w służbie wychowaniu

Zmiana kultury

Fascynujące, jak bardzo kultura się zmienia. Na przestrzeni dwóch wieków zmieniło się niemal całkowicie nasze postrzeganie świata. Jeszcze na początku XIX wieku było nie do pomyślenia, aby utrwalić czyjeś oblicze inaczej, jak za pomocą szkicu, czy obrazu. W trakcie jego trwania, pojawiła się możliwość fotografowania. Wiek XX poszedł dalej i przyniósł rozwój kinematografii, a dziś wszystko jest cyfrowe.
Cyfrowe aparaty fotograficzne bardzo zmieniły podejście do fotografii jako takiej. Są obecne wszędzie. Już nie tylko jako osobne urządzenia, ale wbudowane w smartfony, stały się znaczącą częścią życia niemal każdego człowieka.
Zwłaszcza w miejscowościach turystycznych, niemal na każdym kroku możemy zobaczyć ludzi, którzy trzymając w ręku smartfon czy tablet robią zdjęcie. Czasem jest to grupa znajomych, a czasem (chyba nawet częściej) tak zwane selfie. Zdjęcia te są dostępne od razu, na już, adekwatnie do współczesnej kultury, w której brak czasu na cierpliwość i oczekiwanie na efekty tego, co udało mi się osiągnąć.

Social media

Dodatkowo, niemal bezmyślnie, prawie każde zrobione zdjęcie trafia zaraz do sieci. Bo trzeba pokazać innym jak wyglądam, gdzie jestem, co robię, co jem… Zachęca nas do tego potężna ilość wszelkiego rodzaju serwisów społecznościowych, które mają służyć temu zadaniu.
Trochę w opozycji do całej tej kultury wspomina się czasy fotografii analogowej. Kiedy fotograf-amator wyruszał na wakacje uzbrojony w aparat i jedną czy dwie 36 klatkowe klisze. Każde zdjęcie było przemyślane. Nikomu nie przyszło do głowy, aby „klikać” na lewo i prawo. A potem jeszcze oczekiwanie co z mojego fotografowania wyszło, bo przecież nie było ekranu na tylnej ściance aparatu, na którym można by było efekty wykonanego zdjęcia zobaczyć od razu.
Było w tym coś jeszcze. Zdjęcia, które wywołano, ktoś od czasu do czasu oglądał. Sięgało się po album ustawiony na półce i przeglądając jego kolejne strony, wracało się myślą do miejsc i wydarzeń utrwalonych na kliszy i fotograficznym papierze. A co z setkami i tysiącami zdjęć cyfrowych, jakie wykonujemy dzisiaj? Najczęściej lądują gdzieś w przepastnych przestrzeniach dysku twardego, czasem wypalone na jakiejś płycie i leżą, czekając aż ktoś znajdzie czas, by wszystkie je przejrzeć, by wybrać spośród nich te najlepsze, najbardziej wartościowe i często się tego doczekać nie mogą.
Takie mamy czasy można by powiedzieć, a przeszłości się nie przywróci. Trochę szkoda, bo na półkach, strychach i w innych miejscach naszych domów, nierzadko leżą pochowane nasze stare, dobre, analogowe aparaty. Szkoda, bo tu i ówdzie, a zwłaszcza za pośrednictwem Internetu, można zakupić jeszcze kliszę kolorową, a nawet czarno białą. Ba, są nawet jeszcze takie miejsca, w których jak za dawnych lat możemy swoje filmy pójść i wywołać.

Główne zalety reklamy w social media

Czy miało by to jeszcze sens?

Myślę, że tak. Przede wszystkim dlatego, że dzięki tak pojmowanej fotografii, moglibyśmy na nowo poćwiczyć się w cierpliwości. W tym, że pewne rzeczy trzeba przemyśleć, a na inne poczekać. Bo może wtedy nauczylibyśmy się zwalniać nasz pęd.
Myślę też, że próba pokazania młodzieży, jak wielką przygodą może stać się analogowa fotografia, zwłaszcza wtedy, gdy podejmujemy wyzwanie i staramy się samodzielnie wywoływać filmy i zdjęcia, mogła by stać się niesamowitą okazją do tego, aby wzmocnić relacje pomiędzy dziećmi a rodzicami.
Wystarczy pomyśleć o tych wszystkich chwilach, kiedy zaczynało się uczyć fotografowania aparatem analogowym. Czas, w którym ojciec czy matka, tłumaczyły swoim pociechom tajniki ustawiania obiektywu, przesłony tak, aby zdjęcie było wyraźne. Wszystkie te chwile, spędzone nad światłomierzem i naukę odczytywania jego wskazań. Wszelkie okazje do rozmowy, jakie dawała wspólna praca w zorganizowanej prowizorycznie domowej ciemni… Tyle możliwości do bycia razem.
Może warto więc zachęcać współczesnych rodziców, do tego by zabrali się za szukanie swoich starych Zenitów, Canonów czy innych aparatów, które w ich młodości dawały im tyle satysfakcji? Może warto ich zachęcać do tego, by owe skarby i „zabytki” pokazywali swoim dzieciom i uczyli je korzystania z tych starych sprzętów? Może warto poszukać elementów starej ciemni, odczynników i papieru fotograficznego, po to, aby na nowo, tym razem ze swoim synem czy córką nauczyć się jak z nich korzystać?
Może warto pomyśleć o tym, że wszystko to, może być świetnym pretekstem do tego, by mieć czas dla swojego dziecka.